„Chodzi o trwanie, w którym wszystko się ujawnia. Na modlitwie ubogiej nie ma gdzie uciec, nie ma też za czym się schować. Tutaj trwając przed Panem, muszę zobaczyć też to, jaki jestem. W tradycji benedyktyńskiej nazywa się to zamieszkanie z sobą samym. Kiedyś abba Pojmen zapytał abba Józefa „Powiedz mi jak mam zostać mnichem”? On odpowiedział: „Jeśli chcesz znaleźć pokój na tym świecie, w każdej sprawie stawiaj sobie to pytanie: kimże ja jestem? – i nie sądź nikogo”.
Tutaj trzeba podkreślić, że straż umysłu, czujność wobec myśli nie oznacza zachęty do kontemplowania własnego toku myślenia. Nie jest nieustanną analizą pojawiających się myśli i wyobrażeń podczas medytacji. A rozróżnianie duchów nie jest ciągłym zastanawianiem się nad tym, czy to, co teraz się pojawia się w mojej głowie, jest Boże czy nie? Przytomność oznacza: uświadamiam sobie, że błądzę w myślach, wracam do świętego słowa. Nieustannie wracać i trwać w chwili obecnej. Święty Doroteusz z Gazy nauczał, że ta uwaga i czujność zakładają ciągłe skupienie na chwili obecnej, która powinna być tak przeżywana, jakby była zarazem pierwszą i ostatnią. To jest to. Bądź po prostu bądź. Nie pozwalam, żeby myśli wyprowadziły mnie w przód lub kazały się cofać. Tutaj dokonuje się spotkanie. Święta Teresa od Dzieciątka Jezus mówiła, że Pan Bóg daje łaskę dokładnie w tej jednej chwili. Za chwile dostanę następną łaskę, ale to już nie będzie ta, którą mogę dostać teraz. Dlatego trzeba wciąż ponawiać swój wysiłek, żeby uwaga coraz bardziej się wysubtelniała. Im dłużej trwamy w tej praktyce, tym walka staję się coraz bardziej subtelna”.
Oddychać Imieniem- O. Maksymilian Nawara OSB, s. 28-29.